Kolekcje / Kolekcja Stefanii Grzegorczyk

Kolekcja Stefanii Grzegorczyk

Małgorzata Grzybalska, Archiwum Państwowe we Wrocławiu

W ramach akcji Archiwa Rodzinne Niepodległej do Archiwum Państwowego we Wrocławiu swoje pamiątki przekazała Pani Stefania Grzegorczyk. Część zbiorów ukazuje losy jej rodziny na emigracji we Francji w latach 1927-1947.

2-zdjecie-franciszka-grzegorczyka

Stefania Grzegorczyk opisuje swoją historię rodziną następująco:

Moi rodzice, Franciszek (ur.1898) i Wiktoria (ur. 1904) Grzegorczyk, pochodzili ze wsi Dąbrowa Zielona, pow. Radomsko. Ojciec miał ze swoim bratem gospodarstwo rolne odziedziczone po rodzicach. Mama była córką fornala we dworze u dziedzica Gajera. W 1929 r. z pięcioletnim synem Zdzisławem wyemigrowali do Francji. Zamieszkali w Clermont les Fermes (departament Aisne - Pikardia). Pracowali na roli u posiadacza ziemskiego Louis Penant. Tam urodziły się ich trzy córki: Anna (1932), Stefania (1935) i Janina (1940). W miejscowości tej około 80% mieszkańców stanowili emigranci z Polski.

W czerwcu 1940 r. przeżyłyśmy ewakuację przed Niemcami, aż do kanału La Manche. Uciekało siedem rodzin. Na wozie ciągniętym przez cztery konie umieszczono żelazne łóżko z inwalidką i dwa wózki dziecięce z niemowlętami, w tym półroczną Janiną. Mama suszyła pieluchy ma rozłożonej parasolce. W czasie nalotów samolotów niemieckich chowaliśmy się w rowach. Jeszcze w lecie tego samego roku wróciliśmy do splądrowanego mieszkania w Clermont. W 1944 r. Zdzisław chcąc uniknąć wywózki na roboty do Niemiec, ukrywał się u dawnych znajomych w Marquigny (departament Ardeny), gdzie pracował aż do wyzwolenia przez Amerykanów. Zdzisław pracował na kolei, później pracował w organizacji pomocy aliantom jako pomocnik kucharza na lotnisku amerykańskim, następnie w kompanii wartowniczej amerykańskiej w Sissonne, która przeniosła się do Marsylii. W lecie 1946 r. powrócił do Clermont.

Amerykanie wkroczyli do Clermont 31 sierpnia 1944 r. W jednym z pierwszych czołgów był polski żołnierz. Witaliśmy ich chorągiewką biało-czerwoną, którą mama wcześniej uszyła i chowała w skrytce pod blatem stołu, bo w wiosce kwaterowała jakaś jednostka niemiecka. Rodzice słuchali radia „Bum, bum, bum – tu mówi Londyn” (to pamiętam – radio za firaneczką, w szafce kuchennej) i wiedzieli o zbliżającym się froncie amerykańskim.

Rodzice zawsze tęsknili za ojczyzną. Zaczęła się akcja repatriacyjna. 18 października 1947 r. po pięciodniowej podróży w wagonach towarowych cała rodzina przyjechała do Polski. Osiedlono nas w Pszennie, powiat świdnicki, gdzie „Francuzi”, jak nas nazywano, utworzyli Spółdzielnię Parcelacyjno-osadniczą im. Orła Białego – wspólnie gospodarzyli na „własnej” ziemi. Moja mama nie była zadowolona z takiego życia, bo to nie była nasza własność, a kołchoz, i w 1950 r. przenieśliśmy się do Wrocławia, gdzie od 1948 r. mieszkał i pracował Zdzisław.

Mama zmarła w wieku 61 lat na zawał, tata w wieku 91 lat, brat tez już nie żyje. Wszystkie trzy siostry mieszkają z dziećmi, wnukami i prawnukami we Wrocławiu. Jesteśmy prawdziwymi wrocławianami, kochamy nasze miasto. Sentyment do Francji pozostał – to przecież nasza druga ojczyzna, gdzie spędziłyśmy szczęśliwe lata dzieciństwa, o których wspominamy w czasie wspólnych spotkań rodzinnych.

 

 St. Grzegorczyk

Wrocław, 28 listopad 2019 r.

1-ksiazeczka-wojskowa 3-zdjecie-franciszka-grzegorczyka 4-franciszek-grzegorczyk-zdjecie-baonu-celnego 5-towarzysz-broni-franciszka-grzegorczyka-legionista 6-legitymacja-organizacji-pomocy-ojczyznie-franciszek-grzegorczyk-1945 8-legitymacja-organizacji-pomocy-ojczyznie-franciszek-grzegorczyk-1945 9-zbiorka-na-fundusz-obrony-narodowj 10-dyplom-franciszka-grzegorczyka 11-okolnik-w-sprawie-repatracji-z-francji 0001 12-jan-ozog 13-kompania-wartownicza 14-polscy-zolnierze-w-wojsku-amerykanskim 15-polscy-zolnierze-w-obozie-amerykanskim-na-lotnisku-w-sissonne 16-karta-ewakuacyjna